Sen polifazowy, czyli na czym polegał sekret Leonardo da Vinci?
Podobno Leonardo da Vinci spał zaledwie 2 godziny w ciągu dnia, a mimo to (a może dzięki temu właśnie) tak wiele osiągnął, że i dziś, kilkaset lat po jego śmierci wciąż uznawany jest za jeden z największych umysłów w historii. Jego geniusz mógł w pełni się realizować twórczo w tak wielu przeróżnych dziedzinach choć sam Mistrz właściwie wcale nie spał. Leonardo był “na nogach” w ciągu doby praktycznie przez 22 godziny! I najwyraźniej całkiem mu to służyło. Jak to możliwe? Wielki Leondardo wykorzystywał zjawisko snu polifazowego. W ciągu dnia co 4 godziny robił sobie krótkie, zaledwie 15-minutowe drzemki, a mimo tego był niezwykle kreatywny i wiecznie pełen twórczych pomysłów i niespożytej wprost energii.Podobnie zresztą jak Salvadore Dali, o którym mówi się, że zasypiał w fotelu, trzymając w ręku łyżeczkę nad metalową tacką. Gdy zapadał w głęboki sen upuszczał łyżeczkę, zaś odgłos jaki wydawała spadając na tacę momentalnie budził artystę.
Sen polifazowy w praktyce oznacza, że zamiast jednego długiego, kilkugodzinnego snu, w trakcie którego większość z nas się codziennie regeneruje, kilka razy dziennie robisz sobie krótkie, kilkunastominutowe drzemki w stałych odstępach czasu. Pilnowanie godzin poszczególnych drzemek jest tu szczególnie ważne. Raz przegapisz drzemkę – i cały plan leży. Jeśli więc chcesz eksperymetnować ze snem polifazowym musisz mieć bardzo elastyczny plan dnia (a właściwie doby), bo regularnie co kilka godzin musisz się zdrzemnąć. Czy to na wykładzie, czy w trakcie transmisji ważnego meczu, czy przed rozstrzygnięciem “Mam Talent” – Ty musisz zrobić sobie drzemkę, inaczej nic z tego nie będzie.
Ile trwa adaptacja – kiedy to zacznie działać?.
Nauka snu polifazowego wymaga też czasu i wiele zaparcia. Istnieje wiele poradników na ten temat, ale pewnych rzeczy zwyczajnie nie da się przeskoczyć. Wielu ludzi, którzy z sukcesem przestawili się na taki sposób spania bardzo ciężko przeżyło swój pierwszy tydzień. Dla orgamizmu jest to ogromna zmiana, musi minąć trochę czasu, zanim się do tego przyzwyczai. Steve Pavlina, który swoje eksperymenty ze snem polifazowym opisuje jako jedno z najbardziej niezwykłych doświadczeń w swoim życiu, w pierwszym tygodniu czuł się, nomen omen, jak zombie.“W pewnym momencie siedziałem na kanapie i gapiłem się w ścianę przez 90 minut nie mogąc zebrać myśli” – pisał. Po okresie adaptacji był niezwykle zadowolony i entuzjastycznie nastawiony do tej formy wypoczynku, choć ze względów głównie społecznych/towarzyskich powrócił do spania monofazowego. Niemniej jednak, początek był bardzo ciężki. Czy warto więc spróbować i się przemęczyć?
Ja się nie zdecydowałem. Ale za to wstaję codziennie o 4-tej rano i w ciągu dnia robię sobie 2 półgodzinne drzemki, o 10-tej rano i o 13-tej. Zasypiam ok. 23.00, więc łącznie śpię 6 godzin w ciągu doby. I taki system sprawdza mi się doskonale. A skoro działa, to po co to poprawiać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz